lipca 28, 2021
[11] Tańcz, tańcz, tańcz czyli recenzja "Domu soli i łez"
W nadmorskim królestwie Highmoor, gdzie powietrze przepełnione jest zapachem soli, a dźwięk fal rozbija się o brzeg, znajdziemy dom, w którym mieszkało 12 sióstr. Szczęśliwe życie rodziny przerywa śmierć matki, która umiera po urodzeniu najmłodszej córki. Wkrótce, w niewyjaśnionych okolicznościach, ginie jedna z sióstr. Domownicy boleśnie odczuwają jej stratę, a kiedy powoli zaczynają wracać do życia… umiera kolejna.
Główna fabuła rozpoczyna się podczas pogrzebu jednej ze
zmarłych sióstr Eulalie, kiedy poznajemy zwyczaje Ludzi Soli, mieszkańców
wyspy. Według nich ród Thaumasów obciążony jest klątwą, która zabija po kolei
kolejne z sióstr. Annaleight, z której
perspektywy poznajemy otaczający nas świat, nie wierzy w dzieło przypadku, jak
reszta wyspiarzy, ale planuje dowiedzieć się co dokładnie przydarzyło się jej
siostrze. Z pomocą sióstr i przyjaciół rozpoczyna śledztwo mające wyjaśnić tą
niecodzienną sytuację.
Dopiero po przeczytaniu książki dowiedziałam się, że autorka powieści inspirowała się jedną z baśni braci Grimm. „Stańcowane pantofelki” to mało znana historia, która zyskała uwagę właśnie dzięki książce „Dom soli i łez”. Stawiam za to dużego plusa – po pierwsze uwielbiam bajki i baśnie (do dziś kocham oglądać bajki Disneya), a po drugie udało się stworzyć niepowtarzalny klimat, pełen tajemnic, splątania prawdy i fikcji. W pewnym momencie nie da się już stwierdzić co jest prawdą, a co nie.
Polecam tą pozycję wszystkim,
którzy tak jak ja kochają bajki i baśnie, a chcą poznać nową historię. Wielbiciele klimatycznych opowieści pełnych tajemnic i zagadek też powinni być zadowoleni po przeczytaniu tej lektury.
Autor: Erin A. Craig
Wydawnictwo: Feeria Young